Świadectwo Marty i Jacka

Świadectwo Marty i Jacka

Świadectwo z bycia w kręgu

Kiedy zaczynaliśmy naszą przygodę z Domowym Kościołem w 2010 r. było nas ośmioro, czyli cztery małżeństwa. Z trzech różnych bydgoskich parafii i jedno – dojeżdżające spod Warszawy.

 A jak jest dziś?

Dopiero pisząc te słowa, widzimy jak wiele się zmieniło. Małżeństw w kręgu jest teraz pięć, a dzieci …siedmioro, razem więc siedemnaścioro. Maleństwa mają od ok. miesiąca do 2,5 roku. Nasze patrzenie na świat bardzo zmieniło się przez ten czas. Staliśmy się wspólnotą w wierze i przyjaciółmi. Spotykamy się pomiędzy kręgami, gramy w piłkę, wymieniamy ubrankami dla maluchów. Przede wszystkim jednak dziękujemy Bogu, że w okresie pierwszych lat małżeństwa i narodzin pierwszych dzieci, dostaliśmy zaproszenie do bliższej relacji z Nim, do uporządkowania i ukierunkowania naszego życia. Często myślimy o słowach kapłana, który na naszej pierwszej oazie rodzin mówił o duchowości małżeńskiej – że jest jak każda inna: jezuicka, franciszkańska czy dominikańska, tylko taka pomiędzy robieniem obiadu, pracą a pieluchami i zabawą z dziećmi. Pewnie dla większości z Was to oczywiste, ale tak właśnie jest! Staramy się zatem w tych niewielu naszych wolnych chwilach (praca, pieluchy…) korzystać w pełni z bogactwa duchowości Domowego Kościoła.
Przypomina nam się też myśl dotycząca spotkania w kręgu, że samo poświęcenie na nie czasu, odłożenie innych spraw na bok, jest naszym wyznaniem wiary. Przecież nie zawsze jest łatwo się umówić, zwłaszcza, jeśli są małe dzieci. Mimo tego, jeszcze ani razu nie zrezygnowaliśmy z comiesięcznego kręgu, choć zdarzało nam się organizować „telekonferencję” dla małżeństwa, które wyjątkowo nie mogło dotrzeć (choroba, poród).
To zmaganie, żeby znaleźć w codziennym życiu czas na rozmowę z Panem Bogiem i ze sobą, na poznawanie jego Słowa, jest rekompensowane podczas rekolekcji, kiedy jest większa sposobność do skupienia się na sprawach ducha. One jednak również nie zawsze były dla nas łatwe ze względu na dzieci, które czasem tego skupienia nie ułatwiają. Z drugiej strony – rodzi się wtedy w człowieku pragnienie, żeby jak najwięcej skorzystać, zapamiętać, przemodlić. Ten trud na pewno nie idzie na marne.
Ku pokrzepieniu serc muszę wspomnieć, że wszyscy byliśmy już na Oazie Rodzin I stopnia, niektórzy też na rekolekcjach animatorskich, a w tym roku przyszedł czas na kolejne rekolekcje.

Szczególne podziękowania za to, gdzie teraz jesteśmy (duchem) kierujemy do naszych Rodziców (wielu w DK), naszego ks. Henryka Michalskiego CM i byłej pary pilotującej Ewy i Janusza Nowackich.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Jacek i Marta Marczakowie – animatorzy kręgu pw. św. Mikołaja przy parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Bydgoszczy

Bydgoszcz, 6.03.2013 r.