Wraz z mężem Piotrem w tym roku przeżywamy “oczko” naszego małżeństwa! J Jednocześnie taki sam staż mamy w Domowym Kościele. Po tych 21 latach odważyliśmy się sami, bez naszej czwórki dzieci, wyruszyć na pielgrzymkę dziękczynną, z wdzięczności, ponieważ ja właśnie w Medjugorje, 23 lata temu rozeznawałam swoje powołanie… habit czy małżeństwo! Właśnie wtedy powierzyłam to Maryi. Długo nie musiałam czekać, wkrótce po powrocie do domu w moim życiu “zakręcił się” koło mnie taki jeden – to mój obecny mąż Piotr J
Nie ukrywam, że tuż po samym zapisaniu się na rekolekcje przyszło zniechęcenie, towarzyszyła mi rozterka związana z trudem podróży. Jednak jak się okazało w praktyce osoby, które przygotowały te rekolekcje są niezwykle kompetentne w tej dziedzinie. W autokarze tyle się działo… było do różańca – wtedy autokar stawał się naszym “wieczernikiem”, ale było także do tańca, że w sumie podróż wogóle nie była uciążliwa. W dniu wyjazdu padał deszcz, ale już kolejnego dnia pojawiło się słoneczko, które towarzyszyło nam przez cały czas pobytu. Jechaliśmy wysokiej klasy, klimatyzowanym, komfortowym autokarem, obsługiwanym przez doświadczonych kierowców.
Po przyjeździe do Medjugorje od początku nasz moderator-przewodnik Wiktor z niezwykłą łagodnością i ciepłem wprowadzał nas w program dnia, nad którym czuwała jego małżonka Jola J Cała diakonia rekolekcyjna zadbała o to aby został zrealizowany typowy program rekolekcji stacjonarnych. Codziennie towarzyszył nam bogaty plan dnia, gdzie połączone były wszystkie punkty odbywające się na rekolekcjach stacjonarnych. Każdego dnia była śpiewana modlitwa jutrznią, czasami godzinki, była konferencja ks. Janusza, spotkanie w kręgu i Msza św. W Medjugorje byliśmy w czasie gdy odbywał się Festiwal Młodych, było to niesamowite doświadczenie, klimat był nie do opisania. Ponadto dwa razy mieliśmy możliwość uczestnictwa w wieczornej adoracji Najświętszego Sakramentu na placu kościelnym we wspólnocie ok.5 tys. osób i ciszą prawie jak makiem zasiał…, a w piątek mieliśmy możliwość adoracji Krzyża! Zaraz po przyjeździe, pierwszego dnia modliliśmy się na różańcu podchodząc na wzgórze Podbrdo – miejsca pierwszych objawień Maryi, a trzeciego dnia, skoro świt, mieliśmy szansę przeżycia drogi krzyżowej wspinając się na górę Kriżevac, na której góruje krzyż z zatopionymi relikwiami Krzyża Jerozolimskiego.
Oprócz tego była szansa zobaczenia przepięknych miejsc w Bośnii i Hercegowinie, …a nawet możliwość kąpieli w Adriatyku. W samym Medjugorje mieszkaliśmy w nowoczesnym, komfortowym pensjonacie u przemiłych Pallotynów.
Jednak co dla mnie było ważne to sakrament pojednania w Medjugorje, które nazywane jest także… Konfesjonałem Świata! I to co mówi Maryja do Nas, do Mnie – Pokój! Pokój! Pokój! …zaczynając od pokoju w Moim sercu. Kolejna sprawa to konferencje ks. Janusza kiedy to zadał pytanie: Czy Jezus jest Panem Mojego życia? Mojego małżeństwa? Mojej rodziny? Czy powierzasz Mu kierowanie i prowadzenie siebie odczytując Jego wolę…?
Dużym doświadczeniem dla mnie było bycie na tych rekolekcjach tylko z mężem, bez dzieci! Pozwoliło Mi to spojrzeć obiektywnie na Naszą relację, zobaczyć mury, które zbudowaliśmy przez lata Naszego wspólnego życia, a które utrudniały Nam między innymi wspólne wychowanie dzieci, ponieważ uderzały w Naszą jedność. Dzięki dialogowi małżeńskiemu udało Nam się przerobić te tematy, których wcześniej nigdy nie dostrzegaliśmy…
A w drodze powrotnej mieliśmy szanse zobaczyć jaka siła drzemie w Naszych mężach, gdy działają razem – nie ma dla nich rzeczy niemożliwych! – przesunęli bowiem na pobocze dwa nieudolnie zaparkowane mercedesy (w tym transita), które uniemożliwiały nam przejazd! J
Jestem wdzięczna Panu Bogu za ten szczególny czas łaski. Za to, iż są ludzie, którzy odczytując plan Boży organizują tak piękne rekolekcje Domowego Kościoła, wypełnione głębokimi treścami, w komfortowych warunkach, w miejscach o przepięknych krajobrazach uświadamiających mi jak… Bóg mnie kocha!
Tym razem miałam szanse wrócić do domu przepełniona radością, przytulona do męża…
Beata Piotra