Świadectwo z rek II stopnia w Dębkach
Szczęść Boże.
W dniach od 15 stycznia do 30 stycznia 2011 uczestniczyłem z moją żoną Mirką w rekolekcjach Oaza II stopnia w Dębkach, które organizowała archidiecezja gdańska. Mieszkaliśmy 200 m od morza w ośrodku rekolekcyjno-wczasowym Ojców Zmartwychwstańców. Po raz pierwszy postanowiłem napisać świadectwo, ponieważ chcę się podzielić z innymi moimi przeżyciami i rozważeniami. Są to nasze drugie tak długie rekolekcje odbyte zimą.
W październiku dowiedziałem się od Mirki, że, DK archidiecezji gdańskiej organizuje rekolekcje w Dębkach w czasie zimy. Moja decyzja była natychmiastowa. Jedziemy. Nasz wyjazd powierzyliśmy Panu Bogu, ale jak to w życiu bywa zły zawsze musi, choć trochę namieszać. Czym bliżej wyjazdu jakieś małe sprzeczki, urlop Mirki pod znakiem zapytania? Dzień wjazdu niepotrzebna kłótnia niewiadomo, o co. Wreszcie w trakcie podróży wspólna modlitwa i w moim sercu ogromna radość, że, udało nam się wyjechać. Gdy dotarliśmy na miejsce gorąco przywitała nas para prowadząca Ania i Zbyszek Malinowscy. W rekolekcjach uczestniczyło dziewiętnaście małżeństw wraz z dziećmi. Razem 63 osoby. Były małżeństwa z Białegostoku, Szczecina, Lublina, Łodzi, Warszawy, Chojnic, Bytowa, Kowala, Kamienia pomorskiego i Trójmiasta oraz ks. Roman Rychert z archidiecezji gdańskiej. Tematem rekolekcji był „Exodus”. Temat i miejsce pasowały do siebie. Puste zimowe plaże czyż nie przypominają pustyni, wspaniałe miejsce na wyciszenie i rozważanie słowa Bożego. W domu, w którym mieszkaliśmy, kiedy tylko chcieliśmy mogliśmy spotkać się z Panem Bogiem w Oratorium. Był tam i czekał na nas w Najświętszym Sakramencie. Podczas pobytu w Dębkach w moich myślach powracało pytanie, które nurtowało mnie od dawna. Czego Panie Boże oczekujesz ode mnie, jakie są Twoje plany względem mojego życia? Wiem, że był czas w moim życiu, gdy byłem daleko od Ciebie. A Ty Panie mimo to opiekowałeś się mną, ratowałeś mi życie, wyciągałeś mnie z różnych opresji. Odpowiedź otrzymałem już pierwszego dnia podczas modlitwy u Oratorium. Tam Bóg dał mi odpowiedź, że chce abym tylko trwał przy Nim i nie odrzucał jego zaproszenia.Po raz drugi otrzymałem potwierdzenie na moje pytanie w sakramencie pojednania. W ostatnich dniach byłem chory, leżałem z wysoką gorączką. Zbliżał się nasz ostatni dyżur liturgiczny. Mirka poszła na spotkanie i gdy wróciła oznajmiła mi „będziesz czytał komentarze na Celebracji Słowa Bożego”. Spanikowałem, ponieważ boję się czytać i jest to dla mnie ogromny stres. Wieczorem kolejny raz dostałem na modlitwie odpowiedź od Pana Boga. Nie lękaj się. A podczas modlitwy wieczornej zostaliśmy wyznaczeni do niesienia świecy, która symbolizowała czwarty dar Ducha Świętego – dar męstwa, który ma nas uzdalniać do odważnego wyznawania wiary do przekonania, że wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. Był to dla mnie kolejny znak. Na drugi dzień w czasie celebracji nie bałem się, czułem radość, że czytam na chwałę Pana.
Na tych rekolekcjach uświadomiłem sobie, że moje życie to niekończący się exodus. Ciągła wędrówka, walka z grzechami, które mnie zniewalają. Teraz już wiem, że z moimi słabościami nie jestem sam, że mogę liczyć tylko na Boga. On zawsze będzie mi pomagał. Zbawi mnie tylko wtedy, kiedy ja tego będę pragnął. I tylko Bóg może mnie spełnić. Oczekuje ode mnie przyjęcia Jego woli i pragnienia jej.
Chciałbym podziękować Bogu za dar tych rekolekcji, za ludzi, którzy przyjęli od Niego zaproszenie i przyjechali nie bali się trudów podróży. Nasi animatorzy do końca nie wiedzieli czy uda im się przyjechać. Czekali na konsultację kardiologiczną, Powierzyli swój przyjazd Panu Bogu. Przyjechali i wraz z nami w nich uczestniczyli. Nasza para prowadząca to ludzie, dla których najważniejsi byli uczestnicy. Wymagali oni od siebie i zawsze gotowi byli służyć innym. Ksiądz proboszcz Roman zostawił swoją parafię na dwa tygodnie i przyjechał, aby prowadzić nas jak Mojżesz do naszej ziemi obiecanej do Kanaan.
J 21, 17 „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham”, te słowa wpisały się w moje życie. Zgadzam się wypełniać swoje powołanie życiowe. A Jezus niech poprowadzi mnie ku świętości i dojrzałej miłości.
Mirka i Piotr z Bydgoszczy