Świadectwo Izy i Mariusza

Świadectwo Izy i Mariusza

Świadectwo z OR II w Szczyrku

Rekolekcje IIo w Szczyrku planowaliśmy od września 2011 roku. Zapisaliśmy się na nie wraz z Martą i Rafałem. Mimo wielu przeszkód i trudności, które pojawiły się po drodze bardzo cieszyliśmy się, że będziemy mogli przeżyć razem ten błogosławiony czas. Wyruszyliśmy skoro świt z zamiarem spotkania się w okolicach Częstochowy. Kiedy przy wyjeździe z miasta dotarła do nas informacja o wypadku, nie mogliśmy uwierzyć, że to prawda.

Śmierć Marty i dwójki dzieci była dla nas wielkim szokiem. Musieliśmy jechać dalej, było jeszcze 200 km do Szczyrku. Odmawialiśmy koronkę próbując poukładać sobie w głowie te tragiczne wiadomości. Wiedziałam jedno, że musimy dobrze przeżyć rekolekcje, że będzie to szczególny czas działania łaski i próba naszej wiary.
Po przyjeździe na miejsce uczestniczyliśmy w mszy św. w intencji Marty i jej dzieci oraz Rafała i Kingi, którzy w ciężkim stanie znaleźli się w szpitalu. Kotłowały mi się myśli i pytania „dlaczego…”?, ale nie dyskutowałam z decyzją Pana Boga, tylko powtarzałam w myślach „bądź wola Twoja”. Następnego dnia podczas namiotu spotkania przyszła do mnie myśl „Pustkę, która pozostaje w sercu po stracie kogoś bliskiego musisz wypełnić modlitwą”.
Tajemnice Radosne przeżyłam w dziękczynieniu za życie Marty, Bartusia i Dominika oraz na uświadamianiu sobie własnych ograniczeń i zniewoleń. Był to czas szczegółowej spowiedzi. Przyszedł czas tajemnic bolesnych, szczególnej modlitwy małżeńskiej, dialogu – trudny, ale owocny czas. Mimo iż zły duch próbował popsuć relacje z moim mężem, że pojawiały się myśli „nie dasz rady”, „zobacz teraz jest dobrze, ale potem znów wszystko będzie po staremu”, nie dałam się. W modlitwie znalazłam odpowiedz : ” Ja jestem Pan…wybawię was z niewoli”. Exodus – nocny wymarsz w góry po kamieniach uświadomił mi, że każde moje działanie bez Jezusa nie może się powieść. Postanowiłam po powrocie przestać narzekać. Swoje życie, codzienne obowiązki oddać Jezusowi, ale tak bardziej świadomie niż zwykle.
Rekolekcje nie były jakimś wielkim przełomem. Uświadomiły mi, że nie mogę marnować czasu, odkładać na później dialogu modlitwy małżeńskiej, spowiedzi, … miłości.
Rekolekcje zbliżały się do końca, a ja uświadomiłam sobie, że Marta i Rafał byli na nich bardziej obecni niż gdyby tam na prawdę byli. We wspólnych rozmowach, na spotkaniach opowiadaliśmy o tym jakim świadectwem byli jako małżeństwo, jak brali z życia garściami, nie oglądali się za siebie zawsze gotowi do działania i otwarci na ludzi. Dobrzy, kochani i ufni mimo wielu życiowych trudności. Przez 15 dni byli na naszych ustach, w sercach, w codziennej Eucharystii i modlitwie. Dla mnie byli wzorem małżeństwa.
Iza i Mariusz z Bydgoszczy